sobota, 15 marca 2014

UFO w centrum Poznania

Zazwyczaj obserwacje niezidentyfikowanych pojazdów mają miejsce na peryferiach, w otulinie terenów zielonych, w pobliżu jezior, fabryk, baz wojskowych. Jednak nie ma żadnej reguły i obserwacja może mieć miejsce praktycznie wszędzie. Nawet w centrum miasta. Na stronie emilcin.com, należącej do Fundacji Nautilus można znaleźć krótką, lecz ciekawą relację, lecz nie podano kiedy dokładnie miało miejsce zdarzenie.

Ul. Fredry, to z tego miejsca była dokonana obserwacja.
Droga Fundacjo!
Nie wiem czy opisywanie nietypowej obserwacji "po czasie" ma jakiś sens. Pomyślałam, że może macie jakieś podobne doniesienia i pomożecie mi zinterpretować to co widziałam. Ta sprawa nie daje mi spokoju, chociaż minęły już pewnie jakieś dwa lata. Żałuję, że nie napisałam do was wtedy, pytałam jedynie na poznańskich forach, pisałam jakieś komentarze z zapytaniami na YouTube - bez odpowiedzi.
Widziałam coś w Poznaniu, gdzie studiuję. Jechałam tramwajem. Stanęliśmy na światłach przy operze na ulicy Fredry.
Wyglądałam znudzona przez okno. Patrzyłam na budynek uniwersytetu, spojrzałam na niebo. 
Pamiętam, że było szare, zachmurzone. Nagle na wysokości budynku budynku uniwersytetu zobaczyłam coś, trudno to nawet opisać, coś półprzezroczystego, jakby białawego. Coś, co wyglądało jakby było zrobione z białego szkła. Rozmiary tego czegoś były imponujące (kilkanaście metrów?), kształt... trochę jakby kilka sześcianów połączyć ze sobą, "geometryczne". Możliwe, że to było kilka oddzielnych sześcianów, że one po prostu wisiały blisko siebie. 
Przeraziłam się. Przez myśl przemknęło mi, że może to helikopter, balon - oczywiście, że nie. Nikt w tramwaju nie obserwował tego fragmentu nieba, z resztą trudno było to dostrzec, nie rzucało się w oczy. Ruszyliśmy. Wysiadłam po chwili ale nie miałam odwagi (tak, to idiotyczne) przyjrzeć się temu obiektowi (czy tym obiektom). Stanęłam jedynie i oglądałam ludzi, w nadziei, że ktoś wskaże palcem w niebo. Bardzo chciałam podejść do kogoś i zapytać "widzisz to coś? czy to istnieje naprawdę?". Żeby móc  zobaczyć obiekt musiałabym się cofnąć pod operę, nie miałam śmiałości, wiem, że to brzmi głupio ale to co zobaczyłam tak mnie przestraszyło, że wolałam nie zawracać. Moja obserwacja zaczęła się i skończyła w tramwaju, trwało to może kilkanaście sekund. 
Nigdy nie widziałam niczego podobnego, właściwie to było jakby wtopione w tło, w chmury. Kształt, który dostrzegłam wydawał się wodnisty, przezroczysty. Pamiętam, że pomyślałam: "to wisi nisko nad ziemią, to jest dość blisko" a potem "z czego to jest zrobione?". Miało to jakby "miękką" fakturę, tak właśnie zdawało się być "miękkie", "płynne" iluzoryczne. Jadąc tramwajem specjalnie zmieniałam perspektywę patrzenia żeby się upewnić, że nie widzę zabrudzenia na szybie. 
Szukałam w internecie jakichś doniesień, może ktoś też widział ten "obiekt"? Jedyne na co wpadłam to światełka, lampiony nad Poznaniem.  Nie miało to nic wspólnego z lampionami. Nie poruszało się nawet. 
Czy macie jakieś doniesienia o podobnych obserwacjach?
Pozdrawiam, 
N.

Niestety, wielka szkoda, że autorka nie odważyła się zwrócić uwagę ludzi. Niejedna relacja pokazała już, że gdy coś leciało na niebie, to nie zwraca to uwagi świadków zajętych codziennymi sprawami. Zaobserwowane dziwne zjawiska są często tłumaczone jako coś normalnego i wysyłane w zapomnienie. 
W przypadku tej obserwacji, zakładając wersję z niezidentyfikowanym pojazdem latającym, można założyć, że widziany był jakiś system komuflażu, za którym mogą stać nie tylko wehikuły obcych cywilizacji, ale również zaawansowane samoloty szpiegowskie czy drony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz